Dziś przychodzę do Was z kolejnym postem z serii „moi ulubieńcy”. Pokażę Wam w nim nie tylko kosmetyki, ale wszystko to, co sprawdziłam, polubiłam i do czego wracam lub wrócę.
Ujędrniające serum antycellulitowe Nivea Q10 Plus to produkt wzbogacony koenzymem Q10 i skoncentrowaną dawką L-karnityny. Nie jest to kosmetyk, dzięki któremu pozbędziemy się cellulitu na dobre, ale w dość krótkim czasie (producent zapewnia, że po 10 dniach) poprawimy kondycję naszej skóry. Rzeczywiście przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że jest ona bardziej jędrna, gładka i napięta. Uwielbiam zapach i żelową konsystencję serum, która nie tworzy tłustego filmu. Często wracam do tego produktu, kupuję go zawsze kiedy jest w cenie promocyjnej (ta regularna nie jest niska, biorąc pod uwagę pojemność i wydajność serum). Ostatnio kupiłam aż dwa, bo za jeden zamiast 11 funtów zapłaciłam 5,50 😉
Evree Max Repair Regenerujące serum do stóp to świetny drogeryjny produkt, który kupiłam zupełnie przypadkiem podczas mojego ostatniego pobytu w Polsce. W jego składzie znajdziemy między innymi olejek arganowy, olej canola, mocznik, i kompleks Hydromanil. W natychmiastowy sposób nawilża, odżywia i zmiękcza skórę stóp. Produkt ma bardzo przyjemny zapach, lekką konsystencję i świeną cenę. Serum jest bardzo wydajne, Z całą pewnością kupię go ponownie!
Rewelacyjny Tusz Max Factor Masterpiece Glamour Extensions 3-in-1, który pogrubia, wydłuża i przyciemnia rzęsy. Jego sprytna szczoteczka dociera do nawet najmniejszych włosków, dokładnie je rozczesując i pokrywając maskarą. Nie kruszy się, nie rozmazuje i nie pozostawia grudek. Dzięki formule z włóknami węglowymi tusz posiada głęboki odcień czerni, który dodaje głębi naszemu spojrzeniu. Jedna z lepszych maskar, jakie do tej pory stosowałam!
Ręczny spieniacz do mleka powinna mieć w domu każda osoba, która lubi kawę z pianką. Dzięki niemu w 15 sekund przygotowuję cappuccino lub latte w swojej kuchni. Cichy, szybki, łatwy w obsłudze (jeden przycisk). Jak mogłam go nie mieć do tej pory?!
Baleriny Mel by Mellisa to już trzecia moja para (mam jeszcze klapki i sandały z motylem) tej brazyliskiej marki. Wykonane są z pachnącej, przyjaznej środowisku gumy kauczukowej, dopasowują się do stóp i są niesamowicie wygodne. Tym razem wybrałam czarne matowe baleriny z sercem, które świetnie sprawdzają się podczas naszych spacerów po parku (teraz już biegam za Polą ;)).
O palecie róży Ultra Blush Palette Makeup Revolution London wspominałam już tutaj. To paleta ośmiu kolorów (matowych i tych błyszczących), które możemy stosować pojedynczo lub mieszając je ze sobą. Bardzo dobrze napigmentowane, ciepłe odcienie (wybrałam wersję Hot Spice) w naturalny sposób podkreślają policzki. Dość trwałe, w bardzo przystępnej cenie (ok. 6 funtów). Miłe zaskoczenie!
Wodoodporny cień w kredce Gosh Forever Metallic Eye Shadow Stick 06 Plum (wspominałam już o niej tutaj) to produkt, który możemy stosować jako cień lub eyeliner. Ma kremową konsystencję, intensywny kolor i gustowne opakowanie. Bardzo trwały, nie obsypuje się i cudnie mieni się w słońcu (polecam na wakacje!). Cień w swoim składzie nie zawiera parabenów i konserwantów. Z całą pewnością to nie ostatni kolor, jaki znajdzie się w mojej kosmetyczce 😉
Uwielbiam dobrą herbatę! Nie piję jej w dużych ilościach, jednak jej smak i jakość są dla mnie bardzo ważne. Na szczęście w UK mamy ogromny wybór herbat, czasem aż ciężko się zdecydować podczas zakupów! Od wielu lat jestem miłośniczką herbaty Earl Grey, piję ją bez cukru, bez mleka (w przeciwieństwie do Anglików) i bez cytryny. Williamson Tea jest najlepszą Earl Grey, jaką do tej pory piłam! Niezwykle smaczna, aromatyczna, a do tego posiada przepiękne opakowanie! Herbata dostępna jest w kilku kolorach puszki ze słoniem, a ja mam zamiar mieć je wszystkie!
Już wkrótce moi kolejni ulubieńcy…